środa, 17 marca 2010

SUPEROS - ciąg dalszy..

Po dojechaniu na start okazało się, że niestety przyszedł czas na czekanie na swoją kolej startową. Dobrze, że w aucie miałem sprawne ogrzewanie, bo inaczej bylibyśmy z Beatą biedni - było -25. Po kilkunastu minutach czekania szybki re-group w samochodzie, kaski na głowy i ustawiliśmy się do startu. Odliczanie sędziego, start i zaczęła się zabawa.

1 OS spokojnie, z lekkim ogniem na szykanach i sporym spokojem na dohamowaniach. Podobnie było z drugim. 3 OS postanowiłem pójść większą dzidą i było dużo lepiej, kilka razy przepałowałem na dohamowaniach, ale na szczęście nigdzie się nie zakopaliśmy oraz większych szkód nie było. Na 3 pętli (nie pamiętam na którym OS) wciąż próbowałem się poprawiać i fakt wychodziło mi to, ale na jednej z szykan, przechodzonej na odciętej dwóji albo nawet wbitej trójce okazało się troszkę za szybko i Beti ze spokojem przyjęła szykankę migaczem :) Skończyło się na przestawionej lampie i zbitym kierunku. Jakoś to wydarzenie wpłynęło na mnie inaczej niż powinno i postanowiłem pójść wszędzie na max :) Czasy starym Opelkiem w konfrontacji z CRXami nie były aż tak straszne jakby mogły być, a straty były mniejsze niż zakładałem przed startem :)
Kilka obtarć, stłuczony kierunek i lekko pęknięty zderzak to bilans I etapu Wigilijnego SuperOSu. Mojego miejsca w stawce nie pamiętam, ale pewnie gdzieś w połowie, więc nie było źle jak na 60 koni mechanicznych i tonę wagi :)

Szybkie zakupy na pobliskim Orlenie i ogień na nocleg.

Po wstaniu rano i kilku nieudanych próbach odpalenia Kadetta w 25 stopniach mrozu cała pozytywna energia ustąpiła miejsca ostrej nerwicy. Niestety akumulator nie lubi mrozów. 7 rano, niedziela, pustki na ulicach, a mi czas ucieka na osiedlowym parkingu. Po kilku minutach obmyślania sposobu odpalenia auta postanowiłem spróbować ostatni raz co było dobrym pomysłem, bo jakoś się udało. Szybkim ogniem na tor, tam krótkie ogarnianie się w temacie na nowo i już z pilotką u boku wyjazd na testowy. Po 2 okrążeniach pojawił się drobny problem z hamulcami, a mianowicie zaczęły płonąć ogniem piekielnym co raczej nie było zbyt dobre :) Postanowiłem trochę bardziej je oszczędzać i o dziwo się udało :) Później kilka oesów, standardowe oczekiwanie przed startem do każdego z nich i niesamowita zabawa na każdym :) Na 3 pętli Beti postanowiła porobić kilka fotek, a ja popisać się trochę :P. Szybka partia, lewy łuczek do prawy długi, ostry.. Idę jak Messerschmitt.. Przelatuje szybką partię delikatnie bombardując po drodze jedną z szykan.. Dopadam do lewego łuczku z dohamowaniem do prawego długiego, myślę sobie "Złam gnoja, patrz jaka piękna nawierzchnia do tego manewru", na drodze snieg i miejscami goły lód. Próbuję składać Kadetta z przeciwkontry zapominając o dohamowaniu.. Idę bokiem.. Kontra założona.. Nagle spod pięknego śniegu wyłania się plama asfaltu.. Rozmiar 2m/2m.. Przednie koła to chwytają, jest za późno na reakcję. Wpadam w licznie ustawione opony na zewnętrzej zakrętu, co skutkuje połamanym zderzakiem i urwanym wydechem oraz trzęsącymi się rękami :) Później już raczej wszystko spokojnie. Na końcu niestety bardzo nieprzyjemne zdarzenie z udziałem Lancera Evo X oraz Seicento. Potem zjazd na metę, bajerka ze znajomymi i spokojnie do domu na spóźniony obiad :)

SuperOS Wigilijny to chyba najlepsza impreza dla ludzi, którzy chcą się wyszaleć samochodem mamy, taty, babci czy dziadka lub też swoim prywatnym :) Szybko, dość bezpiecznie, tanio i przedewszystkim bardzo kompaktowo to największe atuty organizacyjne! Na temat organizatorów nie trzeba nic dodawać, bo są to ludzie robiący to dla nas, nie dla siebie, zawsze mile nastawieni i bardzo pozytywni!

Należą się też podziękowania dla mojego sponsora, Pana Andrzeja Piróga, właściciela Przedsiębiorstwa Transportowego ANTRANS, bez którego ten start by się nie odbył!

czwartek, 7 stycznia 2010

Krótkie sprawozdanie i RELACJA Z WIGILIJNEGO SUPEROESU

Po kilku miesiącach ciszy spowodowanej spieprzeniem się Cinquecento i chwilowym załamaniem nerwowym postanowiłem znów tu zagościć. :)

W skrócie od września stało się kilka wartych wspomnienia rzeczy, a mianowicie silnik w Cinquecento zakończył swój żywot, po czym rozebrałem auto do zera i powoli buduję nowe, ale o tym później; kupiłem drugi samochód - Opla Kadetta 1.4, który mimo braku mocy i pewnych niepokojących mnie usterek zdołał ukończyć Wigilijny SuperOS na Torze Poznań; udało mi się też wystartować jako pilot w dwóch eliminacjach SO z kolegą Marcinem Makałowskim oraz KJS we Wrocławiu z Tomkiem Krasowiakiem, co bardzo mnie ucieszyło i przywróciło siły :). To tyle ze skrótu.

A więc najważniejsza i najsmutniejsza informacja - CC nie żyje :(

No i stało się wreszcie co miało się stać.. Silnik w Cinquecento się skończył. Wysłużona 900 zesrała się gdy jechałem do pracy, na szczęście nie tak bardzo daleko od domu. Auto jakiś czas stało w garażu, a ja w tym czasie sukcesywnie je wybebeszałem. W między czasie pojawił się Tomek Krasowiak, brutalnie i bez skrupułów rabując wszystko co się da i tak to się skończyło. Tomek zabrał motór wraz z częścią wiązki z zamiarem wsadzenia go po remoncie do Fiata 126p. Jak się okazało po rozebraniu silnika, jakimś niewyjaśnionym sposobem wpadło do środka mocowanie instalacji i zablokowało zawór, co skończyło się spotkaniem się zaworu z tłokiem i umarnięciem ;( Przy okazji dowiedziałem się, że pęknięta była głowica i silnik poza mieszanką paliwowo-powietrzną dostawał również tlenek wodoru czyli poczciwą wodę z chłodnicy. Tak więc nie miał prawa zbyt długo przeżyć. Auto zostało rozebrane do zera i częściowo oczyszczone z rdzy. Teraz czeka na przypływ gotówki na zakup blach oraz części zawieszenia, żeby powoli szykować auto do malowania.

Kolejna sprawa to moje starty jako pilot. Krótko na temat KJSu we Wrocławiu. Impreza to typowy KJS - wolno, kręto, pachołkowo (w sumie to wysepkowo). Mimo to bawiłem się świetnie, bo atmosfera w aucie była głupawa, a to chyba najlepsze co może być :). Kolejna sprawa to SuperOS. Jak słyszałem od znajomych o tej imprezie to nie sądziłem, że może to być tak świetna impreza. Mega szybko, miejscami technicznie i niebezpiecznie, całość wytyczona po bardzo równej nawierzchni, świetna i mocna konkurencja oraz klimat i kompaktowość imprezy - to wszystko sprawiło, że chcę być tam na każdej eliminacji! Bez względu czy jako kierowca, pilot czy tylko jako widz! Po prostu się zakochałem :) Zresztą kolega Makao też dość pozytywnie się tym wszystkim podkręcił i właśnie szykujemy się na najbliższą eliminację - 16.01.2010 - sobota. A i jeszcze miejsca:

KJS Wrocław - 1 w klasie i 2 w generalce.. :) (niestety od końca) - było kozak :D
SuperOS 03.10.2009 - x w klasie, x w generalce i 4 miejsce w CentoCup'ie w Grupie A
SuperOS 21.11.2009 - x w klasie, x w generalce i 4 miejsce w CentoCup'ie w Grupie N

Wielkie podziękowania dla Tomka i Marcina za to, że wzięli takiego kloca jak ja na prawy fotel :D

No i ostatnia z wiadomości to zakupienie Opla Kadetta - bardzo słabego samochodu do jazdy do pracy i z powrotem. Jak się okazało nie wytrzymałem (co było wiadome od początku) i postanowiłem spróbować swoich sił (bardziej to sił samochodu) na Torze w Poznaniu. Moim celem była kończąca sezon rajdowych zmagań impreza o świątecznej nazwie "Wigilijny SuperOS". Jak to czasem bywa zostałem bez pilota.. W akcie desperacji chciałem szkolić ludzi, których nawet to nie interesowało, byle by tylko ktoś mi pomógł. Na szczęście z pomocą przyszła mi Beata Balcerak - bardzo doświadczona pilotka, wielokrotnie startująca w rajdach zaliczanych do Mistrzostw Polski czy Pucharu Polski. Beatka zaproponowała wspólny start w Poznaniu co dla mnie było czymś nieprzeciętnie zajebistym - świetna impreza, piękna kobieta na prawym i to z wielkim doświadczeniem :) Lepiej zakończyć nie mogłem. Przed wyjazdem dokonałem kilka poprawek w samochodzie, założyłem porządne zimówki, podpiąłem na krótko elektrownie i poleciałem. W trasie auto zaczęło wariować - przerywało, traciło moc i gasło, do tego te kilkudziesięciokilometrowe korki na trasie Leszno - Poznań i na koniec gdzieś w Poznaniu strata sygnału satelity przez nawigację i jazda przez 1-2km na "ślepo". W końcu dotarłem na tor. Po szybkim badaniu kontrolnym przejechałem przez bramkę i poleciałem zapisać się na tę 2 dniową imprezę. Po chwili dotarła Beti, przerzuciliśmy wszystko z Kadetta do jej Tolka i polecieliśmy na karting na odcinek testowy. Powiem szczerze, że to co wyprawiałem gdy pierwszy raz tam wjechałem, to było co najmniej śmieszne, no ale w końcu się wjeździłem. Potem zapoznanie, szybka wymiana spalonego bezpiecznika od elektrowni o ogniem na 1 OS.

Ciąg dalszy wkrótce.

LINKOWNIA

Prawdopodobnie najlepsze forum motoryzacyjne w sieci


www.motorsport.go.pl

www.glogowskieauta.pl